Get Adobe Flash player

Wywiad z Łukaszem Walczakiem

 

Co Cię zainspirowało do bycia trenerem?

Inspiracja była całkiem przypadkowa, po prostu zastępowałem kolegę na treningach gdy on nie mógł ich prowadzić i to już wtedy wymyślałem treningi, żeby chłopcy się nie nudzili, żeby trening nie kończył się na rozgrzewce kilku strzałach i gierce. Z czasem zmieniły się władze w klubie i dostałem pod opiekę grupę chłopaków więc pomyślałem o tym poważnie i zdobyłem tytuł instruktora piłki nożnej. 

Od kiedy grasz w Zjednoczonych?

W Zjednoczonych gram 7-8 lat, późno zaczynałem. Poszedłem na trening juniorów i po treningu prezes podszedł i spytał czy nie chciałbym grać w klubie. Ja się zgodziłem, zacząłem treningi i przed sezonem koledzy wybrali mnie kapitanem w juniorach. Pograłem rok i przeskoczyłem do seniorów, gdzie jako młodzieżowiec miałem bardzo udany pierwszy sezon w okręgówce, grając jako środkowy pomocnik. Potem było już gorzej bo jako młody chłopak grałem mecze po 90 minut co nie powinno mieć miejsca.

Jak się czujesz w roli trenera ?

Różnie, zależy od tego jak dobrze lub źle po prowadzę trening. Nauczyłem się, że do każdego treningu musisz być maksymalnie przygotowany, musisz wiedzieć co chcesz w danej jednostce treningowej zrobić, nie możesz wymyślać treningu w trakcie, jest zła metoda. Dużo zależy tez od chłopaków, jeśli są ambitni na treningu wtedy jest dobrze, gdy robią wszystko byle jak wtedy w głowie są różne myśli. Na pewni wiele mi pomógł mój pierwszy staż w Lechii Gdańsk, odkąd wróciłem stamtąd wiem więcej a co z czym idzie mam więcej do powiedzenia, nie chce być trenerem w stylu „kopnij i biegnij”. 

Jakie widzisz szanse na przyszłość orlików i trampkarzy?


Zacznę od tych starszych, którzy są mocno w tyle. Nie zaczynali od małego, mają braki w technice i koordynacji. Do tego są w wieku „cwaniaków”, raz potrafią mnie wyprowadzić z równowagi, a raz pokazują się ze świetnej strony na treningach i wtedy wracam do domu zadowolony. A ich przyszłość? Tutaj każdy nie musi zostać super piłkarzem, ważne, że póki co wybierają treningi a nie komputer, bo ambicji i gry zespołowej tym chłopakom nikt nie odbierze, czasem brakuje umiejętności. A czy będą grać w piłkę za kilka lat? Na pewno, chociażby ze znajomymi na boiskach typu „Orlik”. 
A maluchy? Dziś Graja w piłkę nożną a jutro wolą rzucić spławik do wody, siedzieć i patrzeć kiedy pójdzie na dno. Tu jest tak, że dziś można mówić, że to dziecko umie więcej niż rówieśnik a za rok już go na treningu nie zobaczymy. Jeśli będą z zaangażowaniem i radością chodzić na treningi to będziemy im klaskać przez wiele lat jako wybitnym piłkarzom i dobrym ludziom. I tutaj jest pomocne całe otoczenie zaczynając ode mnie po przez rodziców, dziadków, znajomych, nauczycieli no i samych małych, którzy się uczą, że jeśli my od nich nie wymagamy to muszą sami od siebie wymagać. 

Widać, ze zespół orlików jest młody. Jak to jest z preferencjami  grze” siła i przebojowość czy może coś innego? 

Jeśli trener gra o wynik co w takiej grupie nie ma znaczenia to wystawić musi już dobrego bramkarza i jakąś indywidualność w polu. Wtedy uzyska wynik sportowy, kosztem chłopaków którzy za długo nie pograją. A u takiego chłopca bardzo ważne jest przyjęcie piłki, bo kto by nie przyszedł pierwszy raz na trening to piłki nie przyjmie tylko będzie ją gonił, a jeśli chce bez sensu biegać to lepiej wysłać go na zajęcia lekkoatletyki. Piłka nożna zaczyna się w głowie, będziesz myślał będzie układało się Tobie i Twojej drużynie, przyjmiesz dobrze piłkę? Masz lepsze możliwości do celnego zagrania. Zagrałeś celnie? To musisz myśleć gdzie dalej się poruszać już bez piłki. No i w takich małych drużynach zaczynasz naukę od zachowania się w szatni, odpowiedniego wyjścia na trening czy mecz, szacunku dla trenera i osób starszych. Do poruszenia jest wiele więcej spraw czysto piłkarskich jak i kultury osobistej. 

Powalczycie w tym roku o awans do okręgówki?


Walczymy cały czas, zajmujemy drugie miejsce, zepsuliśmy dwa mecze i gramy z nożem na gardle. Drużyna jest młoda z młodym trenerem, ciężko jest uciągnąć nie spornych chłopaków, ale wszyscy dążymy do jednego celu, jakim jest awans do okręgówki. Zostały trzy mecze i żadnego nie możemy przegrać. Wtedy prawdopodobnie baraże, gdzie każdy zagra na 200%, bo nie po to pracujesz ciężko cały sezon, żeby w końcówce wszystko poszło na marne. 

Wiem, że jesteś kapitanem. Masz dobry wpływ na kolegów z drużyny?

Ciężka sprawa. Dlaczego? Bo wszyscy jesteśmy w podobnym wieku i wszyscy się znamy. Więc niestety, ale póki co jestem takim innym kapitanem niż się myśli. Nie wchodzę do szatni i wale pięścią w stół. Może dlatego, że nie chce się wywyższać wśród rówieśników. Ważne, że się wszyscy dogadujemy.

Gdybyś miał propozycję trenować dziewczyny. Zgodziłbyś się?

Jeśli byłaby spora grupa dziewczyn, które poważnie podchodziłby do treningu to dlaczego nie. Jakiś czas temu zostałem poproszony przez grupę dziewczyn czy nie poprowadzę treningu. Zgodziłem się, pierwszy trening zgromadził jak dobrze pamiętam około 25 dziewczyn. Po jakimś czasie nawet pojechaliśmy na turniej gminny, gdzie dziewczyny zajęły pierwsze miejsce. Potem z czasem wszystko się wykruszyło. Mecze kobiet miałem szanse  oglądać ma kursach instruktora sportowego w Koninie, to tam właśnie miałem wykłady z trenerem Jaszczakiem, obecnym trenerem żeńskiej reprezentacji Polski w piłce nożnej. A osobiście mogę stwierdzić, że dziewczyny o wiele mniej czasu potrzebują na zrozumienie jakiegoś ćwiczenia na treningu niż chłopacy. I sporo dziewczyn dobrze sobie radziło, szkoda tylko, ze w naszej szkole jest nacisk na siatkówkę a inne dyscypliny sportu nie istnieją. Już nawet nie mówię o piłce nożnej, a o innych dyscyplinach drużynowych czy indywidualnych np., lekkoatletyce. 

Gdy byłeś małym chłopcem, chętnie grałeś w piłkę?

Czy chętnie to nie pamiętam ale wychodząc z domu, przechodzę drogę i jestem na boisku, gdzie od dziecka biegałem. Pamiętam, że gdy grali starsi koledzy to mi pozostało podawać piłkę za bramką, gdy już im kogoś brakowało to mogłem pograć, wiadomo na bramce albo gdzieś w przodzie, żeby za dużo nie przeszkadzać. A gdy już przychodziły wakacje, to ciężko było mnie ściągnąć z boiska. Więc mogę wywnioskować, że chętnie wychodziłem na boisko. 

Co sądzisz o dzisiejszym poziomie LKS-u?

Zależy o jaki poziom pytasz? Sportowy czy działalności klubu! Ten pierwszy myślę, że jest godny uwagi. Drużyna ma swoje zasady, które wszyscy starają się przestrzegać. Wychodzimy na trening i tam dajemy z siebie wszystko, żeby potem przyszedł efekt. Efekt dziś widać na trzy mecze przed końcem zajmujemy drugie miejsce. Dlaczego nie pierwsze jak przez większą część sezonu? Z dwóch powodów: drużynę z Pudliszek każdy chce pokonać i mobilizuję się na ten mecz jeszcze mocniej niż na inne. Drugi powód to brak doświadczenia młodych zawodników i młodego trenera, ta sytuacja boli najbardziej, naprawdę cała drużyna przez cały sezon przykłada się do tego co robi, a przychodzi chwila słabości, jakiś drobny błąd i cała praca idzie na marne. Zostały nam trzy mecz, mamy nóż na gardle i wiemy, że nie możemy tego zepsuć. Poziom gry jest dobry, ponieważ gramy w piłkę, a nie kopiemy kto dalej i mocniej. 

Działalność naszego klubu nie kończy się na pierwszej drużynie. W klubie gra prawie stu zawodników, oprócz seniorów są jeszcze juniorzy, trampkarze, orliki i żaki. Organizujemy wiele różnych wyjazdów dla dzieci, bale sportowca, spotkania z zawodnikami z ekstraklasy. W tym roku klub obchodzi 60 lat istnienia i również z tej okazji będą organizowane różne turnieje i imprezy. 

Na koniec chciałbym życzyć zdrowia zawodnikowi trampkarzy Konradowi Mikołajczakowi, który uległ wypadkowi i dla którego sezon jak i uczęszczanie na lekcje w tym roku już się zakończyło. Mam nadzieję, że czas, który będzie musiał spędzić nie do końca sprawny szybko mu minie i w sierpniu dołączy już w pełni zdrowy do kolegów z drużyny. 


  Życzę zdrowia i sukcesów.


Rozmawiał Miłosz Ostrowski 

 

 

Poprawiony (piątek, 03 czerwca 2011 08:38)

 
Shoutbox

ShoutMix chat widget
Joomla!
Joomla! The most popular and widely used Open Source CMS Project in the world.